Głodówka, dzień 2


Dziś tekst od Magdaleny Kosek, członkini Grupy nad Wisłą i aktywistki Deklaracji Sprzeciwu:

Grupa zdecydowała się na relacjonowanie Wam stanu Pasożyta. Będziemy w ten sposób monitorować jego kondycję podczas tej głodówki i notować w ten sposób własne refleksje.Takie kolejne narzędzie konstatacji, które pomoże też jemu zorientować się w dynamice procesu. Sprawa jest poważna i chociaż często jest Nam do śmiechu, to teraz często jest to śmiech nerwowy. Spotkaliśmy się wczoraj w miejscu Jego pobytu, pod CKK Jordanki, żeby zrobić cotygodniowe spotkanie. Paso mocno rozkojarzony, chyba za bardzo skurczył żołądek przygotowując się do działania i głodówka zaczęła się wcześniej. Stracił podzielność uwagi, ale to może być przyczyną stresu, albo najzwyczajniej podjarania zaczynającym się działaniem. Mam wrażenie, że próbuje ukryć rozdrażnienie. Próbuje ukryć to, że się boi. My też się boimy- o Niego. On to robi też w Naszym imieniu i jestem pewna, że każdemu przeszło przez głowę, że może nie warto, bo nic się nie wskóra. Ale przecież jebać to, bo jeśli będziemy siedzieć cicho, to też nie ma szansy na zmianę, a jedyna ewentualność to pogłębienie chorego stanu rzeczy. Paso! Stąpasz nad przepaścią i obyśmy Cię tam przez przypadek nie popchnęli. Miałam wziąć na noc jego lapka do naładowania i rano przynieść mu go razem z dresami i skarpetami. Rano ostro nakurwiał deszcz dorzuciłam więc pelerynę przeciwdeszczową i wszystko zawiozłam na miejsce. Zajrzałam przez dziurę w konstrukcji ( perwersyjne wojeryczne ciary- następnym razem zapukam), chyba trochę nie spał, ale jestem pewna, że mnie w pierwszej chwili nie poznał, był bardzo otępiały. Pogadaliśmy chwilę, zostawiłam rzeczy. Po godzinie zadzwonił- Czy mogła bym mu te dresy.. No zrobiłam, są. I kiedy będę, bo ten lapek mu potrzebny… Może peleryna niewidka..ale wątpię. Co do peleryn jest jeszcze jedna okoliczność. Byliśmy wzruszeni. Ok. 23 podszedł do Nas ochroniarz. Deszcz zacinał. Pasożyt już leżakował w tej swojej trumience. Ochroniarzy raczej nie lubię i raczej nimi gardzę, ale postanowiłam zachować spokój. I on się pyta, czy długo będziemy tu i czy zostajemy na noc. Ja, że nie, tylko jeden zostaje. I proszę sobie wyobrazić lekkość i szczerość i nawet miłość z którą wręczył mi plik peleryn przeciwdeszczowych mówiąc “No macie, przyniosłem. Teraz tak nie zmokniecie”. Są pozytywy i jest wsparcie, nawet tam gdzie ciężko się go spodziewać. Dziś kupiłam Arkowi wodę. Myślę, że się ucieszył. Powiedział, że ma smak. Nie była to Cisowianka.

 

Dziś także odwiedziła mnie z ciśnieniomierzem Dagmara Chraplewska-Kołcz, która prowadziła rok temu Głodówkę pod KPRM w Warszawie.

 

2 thoughts on “Głodówka, dzień 2

  1. Śledzę to co robicie i zrodziło mi się w głowie kilka uwag. Nie zrozumcie mnie źle, bo mam ogromny szacunek do inicjatyw obywatelskich, ale po co robić coś co nie przyniesie zamierzonego efektu narażając przy tym własne zdrowie? Chyba że tu chodzi o jakiś performance i pan „artysta” dobrze się bawi? Jeśli tak jest, to wykazuje się on brakiem szacunku dla wszystkich tych głodujących na całym świecie, którzy mają prawdziwy cel i determinację. Czytając powyższą relację utwierdzam się w przeświadczeniu, że wszystko to jest wielką i żałosną kpiną. Skąd taka konkluzja? Kto podchodzący poważnie do sprawy głodówki, znając możliwe konsekwencje zdrowotne, w tekście jej poświęconym używa zwrotów „jebać to” czy „rano ostro nakurwiał deszcz”? Zakładam że autorka jest emocjonalnie niedojrzała, choć ta teza jest bardzo optymistyczna i powód może być poważniejszy.
    Zarówno panu głodującymi, jak i autorce oraz wszystkim, którzy dobrze się bawią przy tej szopce, polecam zapoznać się z historią Irom Szarmili. Żywię resztki nadziei, że wyniesiecie z tej historii jakąś lekcję.

    1. Krzysztofie, rozumiem, że emocjonalny i trochę wulgarny język Magdaleny nie jest dla Ciebie adekwatny do tak drastycznego gestu jakim jest głodówka. Zresztą, nie tylko Tobie, ale naprawdę – znając osobiście Magdalenę wiem, że nie chciała robić z tego działania szopki, a po prostu chciała szczerze wypowiedzieć się jak widziała sytuację.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *